Capítulo Tres ~♥

"Bicia długo człowiek nie wytrzymuje, nawet bicie serca kończy się śmiercią. "

                  CZYTASZ -> KOMENTUJESZ -> MOTYWUJESZ

                                             * Federico *  
W końcu nastał ten dzień, ta chwila, moment, w którym ponownie odżyłem. Tym razem gotowy aby znaleźć Ludmiłę. Nabrałem powietrza w płuca i odważyłem ponownie ujrzeć światło dnia. Otwierając oczy, moje powieki przetarł czyiś oddech. 
- Federico.. chłopczyku.. - to była pielęgniarka. 
-Em.. - zanim mój język wprawił się w ruch mogłem wydukać tylko parę słów. - To już po narkozie? 
- Tak, paniczu. Możesz udać się do domu. Pobierzemy jeszcze krew, policja cię przesłucha i będziesz wolny. 
- Ah. Czemu policja? - spytałem oszołomiony. 
- Zostałeś postrzelony, musisz zdać fakty. - wydukała przygotowując się do przebicia mojej skóry igłą. 
- No dobrze.. - zamilkłem i spojrzałem się w sufit. 
Pani w koku przygotowała wszystkie przyrządy i dobrała się do mojego ciała. 
W mej żyle tkwiła już na dobre długa i gruba igła, po czasie odetchnąłem z ulgą, ze już jej nie ma. 
- Co teraz? - spytałem się nie pewnie, choć i tak wiedziałem, że jeszcze tu posiedzę. 
- Zaraz wejdzie tu jeden z funkcjonariuszy i zada ci parę pytań. Ty spokojnie możesz leżeć w łóżku, nie będzie to żaden wysiłek tak więc nie zmęczysz się . 
- A jeśli mogę wiedzieć, czy coś poważnego się ze mną działo? - czekałem na najgorsze.
- Nic poważnego, bez obawy. Jedynie się rozkrwawiłeś , więc zabieg i zaszycie dziury w brzuchu było dla chirurga wyzwaniem . Potem doznałeś wstrząsu i dlatego musieliśmy cię uśpić. Teraz na szczęście wszystko jest w porządku. Musisz na siebie uważać i oszczędzać się z wysiłkiem  .  
- Umm, dobrze. - odrzekłem i z powrotem położyłem głowę na miękkiej poduszce szpitalnej. 
Wtem do sali weszli policjanci i usiedli na skraju mojego łóżka . 
- Witaj Federico. Chcielibyśmy zadać ci parę pytań. Możemy? - spytał się jeden z nich biorąc do ręki notatnik. 
- Jasne, nie ma problemu. - odrzekłem . 
- Wiesz może kto cię postrzelił? Pamiętasz jego twarz? 
Kurcze, już przy pierwszym pytaniu nie znałem odpowiedzi. Koleś był ubrany pod szyję , więc twarzy nie widziałem , była zakryta kołnierzem. 
- Niestety nie. Wszystko pamiętam jak przez mgłę, nic mi się nie klei.. Niestety. - odchrząknąłem pod nosem. 
- Uhm. A jak był ubrany? Może coś innego charakterystycznego przykuło twoją uwagę? 
Ta... Jasne.. ciekawe jakim sposobem mam to pamiętać, kiedy mnie postrzelono i nie mogłem dobrze kontaktować. W cholerę ciekawe pytania zadają. 
- Pamiętam kremowy płaszcz .. nic więcej. 
- Szkoda, na informacjach, które nam podałeś nie możemy zacząć śledztwa. Nie mamy żadnych podstaw. Na pewno nic nie pamiętasz? Skup się, pomyśl. 
Starałem się jak mogłem , lecz na marne. Wiedziałem, że przez moją żałosną pamięć straciłem szansę na uratowanie mojej Ludmi. 
- Przykro mi.. 
- W takim razie opuścimy pana, w razie czego proszę dzwonić pod ten numer. - i policjant podał mi do sinej ręki wizytówkę z numerem telefonu prywatnego detektywa. 
- Dobrze, dziękuję i przepraszam za nie wiedzę, ale na prawdę nic nie mogę sobie przypomnieć. 
- Rozumiemy, nie musisz się tłumaczyć.:) - i jeden z funkcjonariuszy posłał mi zdrowy uśmiech. Odpowiedziałem mu tym samym. Wyszli.
Schrzaniłem. Ale przynajmniej wyjdę z tego durnego ośrodka. Będę mógł działać sam. 
W tej chwili weszła pani pielęgniarka i podała kwitek informujący o tym, że byłem tu zarejestrowany. 
W pełni sił, mimo obolałych mięśni i ograniczonych ruchów wyszedłem z domu opieki zdrowia.
Z walizkami w ręku miałem jechać taksówką do państwa Castillo, bym tam po raz kolejny "wynająć lokum." Ale nie chciałem. Ciągle myślałem o mojej kochanej i biednej dziewczyny. Przecież ktoś ją porwał! I nie wiem na dodatek kto, gdzie jest i czy w ogóle jeszcze żyje..
Musiałam coś zrobić, bo moje  serce z każdym ułamkiem mikro sekundy pchnęło wyżej aby przebić tchawicę i krtań, aby przebiło się przez moją pierś i na zawsze szukało serca Ludmiły, a jakby nie znalazło niech wróci z powrotem do mnie.. albo nie.. niech przestanie bić.. skoro nie mogłoby bić dla Lu, to jaki jest sens by biło tylko dla mnie ? No właśnie.
Wtedy mnie olśniło! 
- Zadzwonię do Leona! - krzyknąłem na głos i sięgnąłem do jednej z toreb, by odnaleźć komórkę. Kurczowo ściskałem materiał i przewalałem wszystko ,ale za nic nie odnalazłem telefonu. 
- Shit! O.. - spoważniałem kiedy nagle spod mojej koszuli " wyrosła" moja komórka włączając się automatycznie i pokazując wyświetlacz.. 
" Ah..czemu ona jest taka piękna? Dlaczego tak bardzo nie mogę .. ja.." - wtedy skuliłem się wśród mnóstwa walizek i oparłem o ściany pewnej kawiarni. Płakałem. Nie wytrzymałem.


____________________________________________________________


No i w końcu jest, ze sporym spóźnieniem.. przepraszam za to, ale mam nadzieję, że mimo tego opóźnienia docenicie, że w końcu go napisałam mimo  chorobowej choroby. ( xd moja logika : chorobowa choroba). Więc można powiedzieć , że miałam urlop.. Chociaz nie, mialam wiele spraw i ledwo żyłam, ledwo oddychałam, ale jakoś wróciłam. 
Na drugim blogu posty będą już niedługo, bo nie chodzę teraz do szkoły i mam spore zaległości. 

A teraz o rozdziale: 

Fede w końcu budzi się z narkozy.. Pani pielęgniarka informuje go o tym, że policja go przesłucha, niestety chłopak nic nie pamięta i wychodzi z niczym. Chce zadzwonić do Leona aby razem mogli znaleźć uprowadzoną Ludmiłę. Niestety nie wytrzymuje  psychicznie, ciagle o niej myśli. ... 

Krótkie, wiem, ale przyrzekam , że następny będzie o wiele lepszy i dłuższy. Wybaczycie? :) 

A teraz poziom hard.. NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 10 KOMENTARZY. 

                                                                                                    NATALIA
Czytaj dalej

Translate