CZYTASZ -> KOMENTUJESZ -> MOTYWUJESZ
* Federico *
Poczułem dziwny zapach lekarstw oraz ucisk, który nie pozwalał się ruszyć a nawet odetchnąć. Każdy najmniejszy ruch powodował u mnie ogromny ból. Wystarczyło lekkie drgnięcie, abym poczuł łamanie kości. Otworzyłem powieki pojękując w myślach.
Ujrzałem ciemne pomieszczenie , lampa grzała mi oczy , więc po za nią i mną nie było tu nikogo.
Nagle zdołałem usłyszeć czyjeś kroki i stuki obcasów.
Była to wysoka kobieta w zgrabnie ulizanych włosach, okularach i fartuchu . Patrzyła się na mnie kręcąc głową.
Moja grzywa za pewne była cała zdeformowana, jak i moje ciało - czułem to .
Dotknęła mojego czoła aby sprawdzić temperaturę, po czym zapisała wynik na karcie. Odwróciła się na pięcie wychodząc i zatrzaskując z hukiem metalowe drzwi. W tej chwili zorientowałem się, że przebywam w szpitalu. Ciekawe co mi się stało. Jedyne co pamiętam to kiedy dostałem kulką w brzuch, a moja Ludmiła została uprowadzana. Reszta jest dla mnie zagadką.
Co się podziało ze mną , a co z... ugh.. nie mogę o tym myśleć! Boję się o nią bardziej niż o siebie czy kogokolwiek innego. Nie chcę sobie wyobrażać co z nią zrobili , przychodzą mi na myśl tylko te najgorsze rzeczy. Chciałbym zrobić z tym gościem porządek , wtłuc mu tak bardzo, że chyba wszystkich świętych zobaczy.. tylko trzeba by było się najpierw wydostać z tego szpitala. Moje całe ciało było czymś przykryte, a do twarzy miałem podoczepianych mnóstwo linek i igieł. Kuło mnie to i pobierało wodę filtrując ją jednocześnie.
Nie zamierzałem tak leżeć bezczynnie, mimo iż nie mogłem się jak ruszyć próbowałem coś wymyślić. Wyciągnąłem obolałą rękę by dosięgnąć kabelka, który trzymał się mojej twarzy i jednym ruchem go zerwałem. Poczułem wstrząs w środku, ale nie przejmowałem się tym, chciałem tylko się stąd wydostać.
W pewnej chwili doznałem objawienia i podziękowałam rodzicom, że dzięki nim odziedziczyłem sokole oko, które dostrzegło dzwonek alarmowy.
Ręką, którą mogłem już w pełni ruszać wziąłem szklankę leżącą na etażerce przy moim szpitalnym łożu i rzuciłem ją w dzwonek. Szkło rozprysło się na wszystkie strony, więc zamknąłem powieki, aby nie odstało mi się do oczu. Po chwili dało się usłyszeć głośne dzwonienie i do pokoju wbiegło 5 lekarzy, 6 chirurgów i 2 pielęgniarki. Zszokowani spojrzeli się na bałagan, który pozostawiłem i z oburzeniem wpatrywali się w moją twarz i odpięte aparatury.
- Coś ty dziecko nakombinował! - zaczęła się na mnie drzeć lekarka.
- Ja.. - z ledwością otworzyłem moje spierzchnięte usta i wypowiedziałem owe słowo.
- Eh.. muszę wszystko posprzątać, a ciebie znów podłączyć. - zaczęła narzekać sprzątając kawałki szkła zostawione na podłodze .
- A jeśli znów coś wykombinuje ? Ciekawe co on chce. . - chirurdzy zaczęli szeptać myśląc , że nie usłyszę.
Mocno się zaparłem i jednym tchem odkrzyknąłem :
- Chcę stąd uciec!
- Słucham ? Jesteś w ciężkim stanie , nie możesz opuścić szpitalu. Poczekasz tu jeszcze dwa dni.
- Aż dwa ? -wypowiadając to pytanie omal nie zemdlałem. Opadałem z sił, oczy mi się kleiły, nie mogłem nic na to poradzić. Dopiero po odwróceniu głowy w lewo dostrzegłem faktu, że jedna z pielęgniarek wstrzykuje mi narkozę.
- Niee, Ludmiło.. - i tak zapadłem w długi sen, śniąc o Ludmile.
* Ludmiła *
Znajdowałam się w jakimś nieznanym mi dotąd więzieniu. Na ustach miałam taśmę, a całe ciało okrywał mocny sznur. Dopiero co się obudziłam i nie wiedziałam o co chodzi. Pamiętam tylko to, że ktoś mnie porwał, a co z Fede.. nie wiem.. ostatni raz go widziałam, kiedy odepchnął mnie od strzału pistoletu. Chyba dostał.. potem urwał mi się film , a teraz jestem tutaj. Pełna obaw i strachu, które rosło z każdą sekundą. Nie mogłam oddychać i siedzieć , oraz żyć ze świadomością, że nie ma go ze mną. Ehh...nie widziałam go cały rok, i do tego nie widzę go teraz. Życie bywa okrutne, w tym przypadku aż ponadto.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Był to facet w kapelutku i płaszczu, ten sam mnie porwał. Przeszyły mnie obawy co będzie chciał mi zrobić.
Podszedł do mnie, zdjął nakrycie głowy i ujrzałam jego błyszczącą glace. Był kompletnie łysy , a na szyi miał tatuaż z imieniem " Sarmella". Widziałam tego mężczyznę pierwszy raz na oczy, także nie wiedziałem po co tutaj jestem!
- Słuchaj mała.. mamy do pogadania, nie ? - zaczął uśmiechając się złowieszczo i trzymając zębami papieros.
- Mmm.. - próbowałam zaprzeczyć ale nie udało mi się .
Wtedy facet ukucnął przy mnie i jednym susem zdarł mi taśmę z ust. Wydałam jęk.
- Nie rozumiem o co panu chodzi! Ja jestem Ludmiła Ferro, wielka gwiazda! Nie rozumiem czemu mnie tu pan sprowadził! - wydałam okrzyki oburzenia.
- Nie przyszłaś tu na przechwalanie ani na żadne trele morele , masz być posłuszna wielka gwiazdeczko, jasne ? - złapał mnie za szczękę, po czym brutalnie odepchnął. Teraz żarty się skończyły, stawało się groźniej niż przeczuwałam.
- Ale.. o co chodzi tak w ogóle ? Co ja zrobiłam ? Nie znam pana!
- Masz mi powiedzieć jedno, a wiem, że ty wiesz co ja wiem, wiesz? A więc grzecznie słuchaj.. - nie dałam mu skończyć i oczywiście wtrąciłam swoje trzy grosze.
- Emm.. nie że coś, ale ja na prawdę nie wiem. - pokręciłam głową i starałam się jak mogłam aby mnie wypuścił.
- Mała, nie igraj bo się to skończy źle, bardzo źle.. - zawarczał i poprawił się , aby zadać kolejne pytanie - Chcę wiedzieć tylko jedno i wiem, ze wiesz. Gdzie jest moja córka?
- Hahaaha! - zaśmiałam mu się w twarz. - Trzeba było od razu mówić. Nie wiem. - odparłam i spojrzałam się zadziornie w sufit.
- Jak to nie ? Na pewno wiesz! Gadaj! - potrząsnął mną.
- Au! Uważaj, te ciuchy były drogie, jak je wygnieciesz sam będziesz je prasował!- niestety to na serio żarty nie były. Łysol znów warknął zniecierpliwiony, więc dokończyłam. - Proszę pana, to nie jest tak, że ja nie chcę powiedzieć, a dlatego, że ja nie wiem nawet o jaką córkę chodzi. Widzę pana pierwszy raz na moje cudne oczęta, więc tym bardziej o pana rzekomej córce również zaszczytu słyszeć nie miałam. - wyłożyłam wszystko jak chciałam nie owijając w bawełnę. Ten wlepił wzrok w podłogę i zastanawiał się nad czymś.
Nagle wstał wściekły :
- Ty chyba myślisz, że ja głupi jestem. Nie udawaj, może i jesteś niezłą aktoreczką, ale przy mnie raczej nie. Wiesz gdzie jest Rosa, widzę to i czuję. Musisz wiedzieć.
- Ehh.. ile razy mam powtarzać, że nie wiem! NO SE, NO SE, NO SE ! - Krzyczałam , że aż blond grzywa całkowicie opadła na moją zziębniętą twarz.
- Jasne, jasne.. myślisz, że jak pokażesz swoją złość to cię puszczę ? Nie ma tak łatwo.. nie ma... - przymknął oczy i oparł się o wytartą ścianę.
- Ja na prawdę nic nie wiem - byłam coraz bardziej zdruzgotana. Dlaczego on mi nie wierzył?! I jaka córka do jasnej..?!
- Widzę, że nieźle się buntujesz. Chyba muszę postąpić inaczej.. - podszedł do mnie, podniósł mnie ( nadal związaną sznurem, przez co wyglądałam jak kłębek) i rzucił mną całą siłą o mur.
Czułam jak pęka mi głowa, a kości zaczynają pękać od środka. Lekko westchnęłam. Ten widząc, że nadal nic nie mówię, postąpił inaczej. Zaczął walić swoimi pięściami o moją twarz. Nic nie mogłam poradzić, leżałam i godziłam się na to śmiertelne bicie. Walił, walił, walił, a ja leżałam tak i krwawiłam. Nie mogłam otworzyć oczu, nie czułam , ze w ogóle oddycham. Sińce były wszędzie - tak sądziłam i za pewne się nie myliłam. Wyglądałam jak kupa nieszczęścia. A niby supernowa.. wszystko się zmieniło. Nie sądziłam, że coś takiego mnie spotka.. Bolało mnie wszystko, a to co koleś do mnie wrzeszczał okładając moją twarz było niewyraźne tak jak on - tak to spostrzegałam. Kręciło mi się w głowie, kolory się mieszały, nic nie słyszałam. Po prostu zamknęłam oczy bez wyjścia z tej sytuacji, a wewnątrz nie wiedzieć czemu mogłam nucić tylko piosenkę Someone like you - Adele..
Myślałam o Federico.. chciałam aby tu był przy mnie i mnie obronił. A jego brak. Wiedziałam, ze gdyby mógł to by mnie znalazł, ale, że on nie wie, ciekawe co z nim..
" Sometimes it lasts in love, but sometimes it hurts instead.." - tak od niczego powtarzałam te słowa...Czasami miłość trwa, ale zamiast tego rani.. I to była prawda.
Kiedy się obudziłam leżałam na flanelowym materacu w zamkniętym pokoju. Było zimno i głucho. Ja już byłam bez sznurów , więc mogłam się ruszać. Wstałam. Przyszło mi to z trudem. Na ziemi leżały kawałki potłuczonego lustra , więc podeszłam i spojrzałam się na swoje ciało. Na całej twarzy zostały mi czerwone siniaki, a z niektórych miejsc leciała nadal krew. Ręce i nogi miałam zmrożone i sine, jakby zamarzły. Tak czułam się w środku.
Wtem ktoś otworzył kraty. To był znów on.
- Już wstałaś księżniczko! Mam nadzieję, że pamięć ci już wróciła.
- Proszę zrozumieć, że ja nic nie wiem o pańskiej córce. Nie znam żadnej Rosy, nic jej nie zrobiłam. Nie widziałam jej nawet na oczy, na prawdę.
-Ale moja Rosalinda była na koncercie twojego chłopaka. Federico? Tego piosenkarza, prawda? - zaczął powoli tracąc nadzieję na cokolwiek.
- Być może . Fede ma wiele fanek, nie zna żadnej z osobna i z żadną nie zamienił więcej niż dwóch słów. - wyjąkałam zachrypniętym głosem.
- Wysłałem jej pieniążki na bilet, wiem, że była biedna, a jej mama - moja dawna miłość odebrała sobie życie. Chciałem powrócić i zapewnić jej normalny dom. Zmieniłem się. Na prawdę. Obiecałem, ze na koncercie będę z nią, ale musiałem uciekać.. nie zdążyłem. Kiedy dotarłem do Rzymu jej już nie było. Wiedziałem, że ją zawiodłem. Kiedy szukałem jej, pod nogi wpadł mi właśnie twój chłopak i pytał się czy nie widziałem jakieś niskiej , rudowłosej dziewczynki ze smutnymi oczami. To była moja córka. Powiedziałem, że nie, i odbiegł. Potem wróciłem do Niemczech. Przez ten czas byłem pewien , że to on jej coś zrobił. Potem w telewizji zauważyłem jak mówiłaś w wywiadzie, że tęsknisz za nim. Więc myślałem, że coś wiesz. Kiedy byliście na lotnisku chciałem się odegrać..
- Ale co zrobiłeś Federico?
- Nic poważnego na pewno się nie stało.. Ale on musi wiedzieć! Gdzie jest Rosa?! - stanął ze mną twarzą w twarz trzymając za ramiona.
- Ugh.. Fede mi nic nie mówił, nie mieliśmy kontaktu ze sobą przez dłuższy czas, a kiedy pisaliśmy lub dzwoniliśmy to nie wspominał o żadnej Rosie.
- On musiał jej coś zrobić. - wpatrywał się w okno , a w oku zakręciła mu się łza..
- Na pewno nie. On nie był by zdolny. On nie potrafiłby by. Tym bardziej mnie okłamać, nienawidzi kłamstwa. - kręciłam głową.
- Pewnie go kryjesz. A idź w diabły! I tak się dowiem! - odburknął i popchnął mnie tak mocno, że aż się przewróciłam i wylądowałam na kawałkach lustra. Dłoń krwawiła jak i moje serce. Czyżby Federico mnie okłamał ? ALE on nie potrafiłby czegoś takiego zrobić. Nawet nic mi nie powiedział o tej Rosie .. ehh... wszystko to jakaś plątanina.. nie chce mi się o tym myśleć.
I tak patrzałam w okienko i na deszcz, który spokojnie opada na ziemię.
_____________________________________________________________
FEDE JEST POD NARKOZĄ, ALE CO Z LUDMIŁĄ ? JEST WIĘZIONA U RZEKOMO ZMARŁEGO OJCA ROSY.. PRAWDA WYSZŁA NA JAW..
JAK HISTORIA POTOCZY SIĘ DALEJ?
I o to rozdział drugi. Tym razem ustalam "haczyk" :
KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JAK TU BĘDZIE M.IN 8 KOMENTARZY.
NATALIA
pierwsza ? chyba tak <3
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały!
Jeju wyobraziłam Sobie tą pobitą Lu i aż mi żołądek ścisnęło ...
A Fede ... dobrze że przynajmniej żyje
Ta historia jest na prawdę wspaniała
A ty wiesz o czym piszesz, robisz to z taką wielką pasją
Czuję że z każdym rozdziałem będzie co raz to więcej emocji
Już jest ich ogrom!
Czekam na next i zapraszam do Siebie :)
http://violettameganleon.blogspot.com/
Myślałaś aby zostać pisarką? Chętnie bym kupowała książki. Uwielbiam takie historie
OdpowiedzUsuńKiedys miałam takie marzenie. Ale nie wiem czy ktoś by czytał i bym kasy na wydanie nie miała. :D
UsuńZaufaj mi wiele osob by czytalo *.* młodzież bardzo lubi takie książki
UsuńZgadzam się! Ja bym na pewno czytała :D
UsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńKolejny przecudowny rozdział. Jejciu... Widać,że Fede kocha Lu nad życie, jak wspomniał, boi się o nią bardziej niż o siebie... Słodko :'') Czekam na kolejny rozdział, z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Piszesz tak wciagajaco :o nie mogłem się oderwać od czytania.Tylko nie zabij Spernovej! Czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Blog Awards, szczegóły na moim blogu: http://francescaydiego.blogspot.com/2014/08/lba.html
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdzial
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo, ale ja już chcę następny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńBędzie w sobotę, obiecuję :* Teraz mam dużo pracy i nie mam czasu.:)
UsuńKiedy będzie nowy rozdział? :c Czekam i czekam, codziennie tu zaglądam, a tu nie ma żadnych nowości :c Wracaj! :*
OdpowiedzUsuń