CZYTASZ -> KOMENTUJESZ -> MOTYWUJESZ
* Federico*
Od śmierci Rosy minął rok. Wszystko się zmieniło, w tym ja. Już wtedy opuściliśmy Studio i wreszcie mogliśmy rozwinąć własne skrzydła. Lata pracy, wiele lekcji, przygotowań oraz You Mix dały nam przepustkę do sławy. W końcu wszystko się sprawdziło.. tylko szkoda, że oddaliliśmy się od siebie.
Ja i Ludmiła jesteśmy parą na odległość. Rok temu wyruszyłem w drugą trasę koncertową w moim życiu - do Włoch. Ludmiła pragnęła jechać ze mną, ale musiała nagrywać własną płytę - nosi tytuł " Supernowa " i aktualnie podbija świat znajdując się na 1 miejscu list przebojów oraz zdobyła platynę.
W tym czasie komunikowaliśmy się przez internet. A co z innymi? Nie wiadomo.. Przynajmniej ja nie wiem. Na pewno Leon i Violetta są razem, tak samo Naty i Maxi..
Ale zastanawia mnie jedno - czemu przez te wszystkie lata dopiero pod koniec każdy podał sobie dłoń zgody? Czemu nie mogło to stać się wcześniej? Dlaczego ?
To samo pytanie mógłbym zadać Rosie, gdyby jeszcze żyła..
Nie wiem czemu akurat myślę o niej. Przez okrągłe 12 miesięcy tylko ona chodzi mi po głowie. Może to dlatego, że od chwili tego tragicznego zdarzenia na ustach innych ludzi pojawiało się jedynie jej imię.. Koledzy z jej szkoły twierdzili, że nie wiedzą czemu chciało odebrać sobie życie. Sądzili, że mogły być jakieś sprawy prywatne. Niektórzy z nic obarczali za winną jej matkę, dopóki nie dowiedzieli się, że ta też zginęła w ten sam sposób 5 lat temu. Nikt nie mógł dojść do tego, nawet policja przesłuchująca cały Rzym.
W telewizji także pojawiało się wiele pytajników, ale niestety nie było w tym ani grama prawdy.
Wpadłem na pomysł , aby przeczytać jej pamiętnik, może tam znajdzie się odpowiedź na samobójstwo, które zdołała popełnić.
Lecz niestety, po wejściu do mieszkania zmarłej ujrzano jedynie zapalony kominek, a w nim spalony już zeszyt.. Cały dom był pusty, bo nie było w nim żadnej żywej duszy.
Według sąsiadów budynek był nawiedzony. Od ponad zawsze mieszkała w nim tylko Rosa i jej matka, a wcześniej nikt. Wynikało by z tego, ze po śmierci swojej mamy dziewczynka została sama jak palec, bez rodziny. Ponoć nie miała już nikogo.
Dziwiło mnie też to, że nikt z domu opieki nie zwrócił uwagi na samotnie mieszkającą 13- nastolatkę.
Ciekawe czy musiała na siebie pracować.
Po 2 miesiącach znaleziono jej ojca - Alberto Cia uciekł od Sarmelli ( mamy Rose) kiedy ta była w ciąży z Rosą. Wyjechał za granicę do Francji , a tam ożenił się z Marcelą, znaną malarką, którą zamordował 2 lata po ślubie za to, ze nie ugotowała mu obiadu. Czyli wynikało, że Alberto był bardzo niebezpiecznym człowiekiem - z tego co słyszałem drażniło go wszystko i nikt nie mógł z nim wytrzymać. Dlatego uciekał od każdego człowieka. Po tym co zrobił Marceli wyruszył na wschód do Niemczech aby rozpocząć nowe życie ( nie zapominajmy, ze szukał go wydział śledczy). Tam również szukał żony, ale złapała go policja i dostał 25 lat w pace za popełnione rzeczy. Kiedy był tam próbował się pociąć drutem elektrycznym, toteż wylądował na odwyku i tam " przypadkiem" dosypał pielęgniarce trutkę do kawy. Kiedy ta leżała martwo na ziemi, on korzystając z tej okazji próbował uciec - skacząc przez okno. Na przeciwko znajdował się balkon pewnej rodziny , więc myślał, ze zdoła tam przeskoczyć. Jednak zbytnio się przeliczył. Balkon urwał się pod nim, a ten wylądował cały zdeformowany ( spadł z 11 piętra) na blasze samochodu - Citroena. Wtedy lekarze uznali go za psychopatę i zamknęli w izolatce. Tam zginął przez porażenie siebie prądem.
W sumie dobrze, ze tak się to skończyło. Nawet nie chcę myśleć, co by było gdyby jednak został z rodziną. Mówiąc dalej - rodzinka Cia ( Rosa i Sarmella) nie wiedziała co się z nim działo. Żyli bez tej informacji.
Byli ubodzy.
Ledwo starczało im na chleb, i na wodę. A o rachunkach nie wspomnę..
5 lat po urodzeniu się Rosy, jej matka postanowiła przywitać się z piekłem i na zawsze zostawić swoją małą córeczkę w żałobie . Mówiono, że gdy odważyła się skoczyć nagle na ziemi objawił się piorun, który trzasnął w topolę, a ta spadła na dawny dom rodziców Alberto i nagle Rosa zbudziła się ze snu potwornym płaczem. ( była wówczas późna noc).
Ale co ją skłoniło do tego czynu - też nie odkryto.
8 lat później to samo zrobiła córka.. Pamiętam nadal jak stała i słuchała moich piosenek, jak bardzo smutna była jej twarz. Ale..skoro była biedna, skąd miała pieniądze na bilet?
I ot pojawiła się kolejna zagadka..
Jest mi przykro, że tak to się skończyło. Chciałbym cofnąć czas, ale to nie możliwe. Mimo iz jej nie znałem poszedłem na jej pogrzeb, i odśpiewałem żałobną piosenkę.
Przez 4 kwartały nie myślałem o niczym innym niż o niej. I teraz już wiem, jak bardzo straszne jest zobaczyć czyjąś śmierć.
Trzęsie cię to, masz pełno pytań, śni ci się to po nocach.
Od tego czasu myślę o życiu w inny sposób. Boję się.
Myśląc tak spoglądałem się w stronę okna samolotu. Leciałem właśnie do Buenos Aires, do mojej dziewczyny. Miałem zamieszkać z nią do czasu, aż Castillowie nie wrócą z Barcelony. Ponoć wyjechali na wakacje i mieli wrócić za tydzień. To dobra okazja aby pobyć trochę z Ludmiłą. Nie widziałem ją na oczy tak długo, więc nie mogę się doczekać aż ujmę ją w ramionach.
Nagle usłyszałem dźwięk swojej komórki :
- Ktoś dzwoni.. ciekawe kto.. - odebrałem.
- Fedeee! - dał się usłyszeć piskliwy głos. - Kiedy przyjedziesz? - już wiedziałem , że to była Ludmiła.
- Już niedługo lądujemy. Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę.
- Ja też. Tęsknię za tobą, tak bardzo chciałabym cię przytulić, nie wiesz nawet jak mi bez ciebie smutno.
- Myślałem, ze byłaś zajęta swoją płytą. Jest genialna! - krzyknąłem na cały samolot, że aż stewardessa zwróciła mi uwagę.
- Słuchałeś? Miałeś jej nie odsłuchiwać póki sama Ci jej nie puszczę! Jak mogłeś! - śmiała się jednocześnie okazując swoje oburzenie.
- Nie mogłem się powstrzymać. Okej, kończę. Mam nadzieję, że będziesz na mnie czekać na lotnisku.
- Będę.
I tu urwała się nasza rozmowa. Nagle zapomniałem o całej sytuacji z Rosą, bo przed oczyma miałem tylko ją - moją miłość.
Kochałem ją zawsze tak jak kocham teraz. Chociaż nie - teraz kocham ją mocniej, przy niej zapominam o wszystkich bólach - ona jest moim lekiem.
Wtem wszyscy goście usłyszeli głos konstruktora, że samolot powoli ląduje i już zatrzymuje się na pasie lotu. Wreszcie byłem w Argentynie. Poczułem to piękne powietrze- prawie tak samo piękne jak we Włoszech.
Wstałem aby zabrać moje wszystkie walizki i powoli dążyłem za tłumem innych ludzi.
Wychodząc zauważyłem moją cudną piękność - Ludmiłę.
Stanąłem w miejscu torując drogę innym i wgapiałem się jak dziewczyna robi sobie makijaż czekając aż do niej podejdę. Ruszyłem się dopiero ,gdy łysy facet zaczął na mnie wrzeszczeć:
- Rusz się w końcu pajacu! Torujesz drogę!
- Umm, już idę - i przesunąłem swoje bagaże, gdy nagle jeden z nich wpadł na ruchomy pas z innymi walizkami, potem wypadł z niego lądując w koszu na kółkach, a ten jechał wprost na Ferro. Zdezorientowana dziewczyna znalazła się na nim w mgnieniu oka i zlatywała ze schodów wydając bolesne jęki. Biegłem aby ją uratować od tego wstydliwego momentu i po chwili blondi znalazła się w mych silnych i umięśnionych ramionach.
- Widzisz? MÓWIŁEM, że pierwsze co zrobię gdy wyląduję, to cię przytulę.
- Ohh.. uratowałeś mnie.. jesteś moim rycerzem.♥ - Lu wtuliła się w moją szyję, za to ja uśmiechnąłem się bohatersko.
- Okej, możesz mnie już odstawić. - powiedziała, więc uczyniłem to.
Chcieliśmy już jechać do niej , ale zaatakowali nas fotoreporteży.
- To wy jesteście gwiazdami You Mixu?
- Tak, my. - przytaknęliśmy.
- Czy możemy przeprowadzić wywiad? - gościu prawie wpakował mi mikrofon do ust.
- Spieszymy się, do widzenia. - odpowiedziała szybko i migiem ruszyliśmy do taksówki.
Wszystko szło dobrze do czasu, gdy jakiś dziwny mężczyzna przyglądał się mojej dziewczynie i powoli do nas zbliżał. Miał na głowie czarny kapelusz oraz płaszcz, a jego pomarszczone dłonie zdawały się być okryte srogim zimnym uczuciem.
Zanim jednak uzgodniliśmy trasę z kierowcą ten podbiegł do nas i z pod kieszeni wyciągnął spory rewolwer.
Szybko skojarzyłem co chce zrobić, więc odsunąłem Ludmiłę tak daleko jak mogłem, a sam stałem się celem strzału.
Poczułem ogromny ból przeszywający mnie na wskroś, wydałem z siebie tak przeraźliwy dźwięk, że gdyby na ziemi mieszkały anioły na pewno wygięły by się w pół z powodu bólu ich uszów.
Moje dłonie gładko przyswoiły się z ziemią , przestawałem słyszeć, a z mojego ciała wylewała się gęsta krew. Jedyne co zdążyłem ujrzeć przed zamknięciem oczu to Ferro krzycząca i związana sznurem - niósł ją ten facet, który mnie zaatakował. Najdziwniejsze było to, że nikt nie rzucił się mi ani jej na pomoc. Życie toczyło się jak dawniej, tylko, że moje serce zostało złamane..
_________________________________________________________________________________
Oto rozdział pierwszy. Zwykła podróż okazała się tragedią, nie tylko dla Federico, ale i dla jego ukochanej..
" Rozmyślanie o czyjejś śmierci jest rozmyślaniem o swojej" - i tu się to sprawdziło.
Mam nadzieję, że podobało się i, ze ktoś to skomentuje.
<3
NATALIA
Wow! Genialny i bardzo ciekawy rozdział. Smutna była historia Rosy.. to słodkie, że Fede tak on niej myslał ♥ Ale słodsze było to jak złapał Ludmilłe w swoje ręce! ::oo
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!!!
Ja... Ja po prostu nie wiem co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńNaprawdę.
Ty w niezwykły sposób pokazujesz jaki jest ludzki świat.
Przerażający.
Pozdrawiam cię kochana i czekam na "Capítulo Dos ~ ?"
;***
Colie
Świetny rozdział i świetny blog!
OdpowiedzUsuńFajna historia, zdaje się taka inna i niecodzienna :D
Mam nadzieję, że się nie mylę ;)
Czekam na więcej! :**
Jejciu... Po raz kolejny pokazujesz, że jesteś wielka! ♥ Niby zwykła nastolatka, wydaję mi się jednak, że jesteś kimś więcej... Piszesz tak dojrzale, wspaniale przekazujesz emocje, w moich myślach jesteś bardzo wrażliwa. Nie mylę się? Chciałabym Ci powiedzieć, że jesteś wielka! ♥ Co do opowiadania, również jest fantastyczne, smutna historia Rosy, która wymusiła we mnie łzę współczucia, naprawdę... I ta historia Federico i Lu, równie cudowna!
OdpowiedzUsuńO rany julek. To było takie, takie, taaaaaaakieeeeee piękne. Ale tez smutne i dramatyczne. Nie. Po prostu nie wiem co napisać. Odebrałaś mi zdolność pozytywnego myślenia.
OdpowiedzUsuńNo i nie znam na tyle wspaniałych przymiotników, by opisać cudowność Twojego nieziemskiego rozdziału.
Twoje dzieło skradło moje serce.
Zagoszczę tu na stałe, jeśli pozwolisz.
Kochana, ściskam.
~Wercik xxxx
Jeju ... rzadko się zdarza żebym po przeczytaniu rozdziału nie umiała nic napisać, a sam rozdział nie chciałby się wydostać z mojej głowy ... nagle pojawia się tyle rozmyśleń... mój boże... pierwszy raz odczuwam takie coś...
OdpowiedzUsuńNaprawdę pomysł na opowiadanie jest piękny a twoja głowa ... twoja głowa to wielka zagadka, ja wole nie wiedzieć co się w niej siedzi ... tak opisać tragedie.. matko!
Będę czytać, nie mogę tego nie zrobić!
Pozdrawiam i zapraszam do Siebie:
http://violettameganleon.blogspot.com/
~nell
Świetny rozdział i świetny blog!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na bloga http://violetta-todo-vuelve-a-comenzar.blogspot.com/
pozostawiajcie po sobie ślad w postaci komentarzu! :) :**
Pozdrawiam ;)